Pochodzący z Polski imigrant myjący okna w jednym z budynków World Trade Center w Nowym Jorku podczas zamachów 11 września uratował życiu pięciu osobom. Kim jest Jan Demczur?
11 września 2001 świat całkowicie się zmienił – można powiedzieć, że wkroczyliśmy w zupełnie nową epokę i na dobre pożegnaliśmy się z XX wiekiem. W USA doszło do czterech, zsynchronizowanych ataków terrorystycznych przeprowadzonych za pomocą uprowadzonych samolotów pasażerskich. Zamach Al-Ka’idy na wieże World Trade Center oraz budynek Pentagonu, który nie miał swojego precedensu w dotychczasowych dziejach, pochłonął życie prawie trzech tysięcy osób. Przy okazji tej wielkiej historii swoją rolę do odegrania miał niejaki Jan Demczur.
Dzisiaj całodniowy strajk pilotów oraz personelu pokładowego Ryanaira. Odwołano 140 lotów
Mieszkający w USA imigrant z Polski przez dekadę pracował przy myciu okien w WTC. Tym właśnie się zajmował, gdy nastąpił atak islamskich terrorystów. Wraz z pięcioma innymi osobami jechał ekspresową windą. Stanęła ona na 50 piętrze, a jej wyjście zostało zatarasowane przez kawałek przewróconej ściany. Naszemu rodakowi udało się zachować zimną krew w całym tym chaosie. Za pomocą gumowego wałka, służącego mu do mycia szyb, zaczął przebijać się przez przeszkodę tarasującą drogę ucieczki. Nie było łatwo, ale w końcu się udało!
"Najpierw sądziłem, że to tylko problem techniczny. Dopiero kiedy pojawił się dym, wiedziałem, że to coś poważnego. Bez problemu otworzyliśmy drzwi, ale za nimi była gipsowo-kartonowa ściana. Miałem z sobą szczotkę z myjką i przez 45 minut uderzałem w ścianę trzonkiem, aż w końcu wydrążyliśmy otwór, przez który się wydostaliśmy" – relacjonował.
Po zrobieniu przejścia on i jego uwięzieni towarzysze wydostali się z windy i ruszyli w kierunku schodów. Bezpiecznie opuścili budnek, a już pięć minut później północna wieża World Trade Center runęła…
"Bohaterami są ludzie, którym nie udało się wydostać. Ja jestem szczęśliwy, że żyję. Jeśli wrócę do pracy, chcę czyścić okna położone nie wyżej niż długość mojej drabiny" – dodał. Demczur okrzyczany przez amerykańskie media bohaterem, porównywanym do Pułaskiego i Kościuszki, zachowuje skromność. "Śmieszny ze mnie bohater! Nic bym nie zrobił bez pomocy współtowarzyszy, zmywaczki i opatrzności boskiej" – konluduje przekornie.
A co stało się z gumowym wałkiem, który uratował życie jemu i jego towarzyszom? Stał się częścią historii – i to dosłownie! Trafił do Narodowego Muzeum Amerykańskiej Historii