Na łamach lokalnego serwisu "Jersey Evening Post" czytamy o licznych listach z pogróżkami, które otrzymywała polska konsul honorowa na brytyjskiej wyspie Jersey. Magda Chmielewska w rozmowie z brytyjskim dziennikarzem przyznaje się, że w pewnym momencie jej życie zamieniło się w koszmar.
Z powodu otrzymywanej korespondencji zaczęła realnie bać się o zdrowie i życie nie tylko własne, ale całej swojej rodziny. "Nie chciałam być drugą Jo Cox tej wyspy" – pod takim tytułem ukazał się wywiad z naszą rodaczką. Jest to oczywiste nawiązanie do tragicznej historii posłanki Partii Pracy, która w 2016 roku została zamordowana przez neonazistę w Birstall.
Jak czytamy na łamach "Jersey Evening Post" co kilka miesięcy kobieta na swoją skrzynkę pocztową otrzymywała rzeczone listy. Były one kolażem wycinków z ogólnokrajowej prasy brytyjskiej i lokalnych tytułów. W jednej z przesyłek znalazł się wycinek właśnie z "Jersey Evening Post". Było to wydanie z dnia po narodzinach księcia George'a w 2013 roku, gdy sama Chmielewska cieszyła się z narodzin swojego dziecka i była bohaterką lokalnej prasy. Anonimowy autor na twarzach jej rodziny narysował duży czerwony krzyż…
Jak przyznaje w rozmowie Chmielewska w pewnym momencie zastanawiała się nad opuszczeniem Wysp Normandzkich. Polka po latach życia na wyspie Jersey przekonała się o tym, że zdecydowana większość jej mieszkańców nie ma nic przeciwko Polakom, ale strach był jednak bardzo silny. Sprawa rzecz jasna została zgłoszona na policję, ale ostatecznie nikogo nie udało się aresztować. Sprawa pozostała nierozwiązana…
GORĄCY TEMAT: Stewardessy masowo sprzedają na eBay'u… zużyte pończochy i buty
Polska konsul honorowa przy tej okazji zaapelowała do wszystkich imigrantów w Jersey, aby nie siedzieli cicho, gdy padają ofiarami rasistowskich i ksenofobicznych "hate crimes". Prosiła również Brytyjczyków, żeby nie stali z boku, tylko reagowali na nienawiść, która niszczy lokalną społeczność.