Fot. Facebook
Do tragicznego wypadku z udziałem 24-letniego Simona Browna doszło blisko 3 lata temu. Jednak obecnie temat ten powrócił w związku z oskarżeniem wysuniętym przeciwko przewoźnikowi Govia Thameslink Railway o niedostateczne poinformowanie pasażerów o konsekwencjach wychylania się przez okno w trakcie jazdy. Firmie grozi kara w wysokości £1,1 mln.
Simon Brown od zawsze był pasjonatem kolei, a niedługo przed śmiercią dostał on nawet pracę w Hitachi Rail Europe w Bristolu. 24-latek często jednak zachowywał się w pociągach brawurowo, w tym także daleko wychylał się przez okno, co obrazują niektóre jego zdjęcia zamieszczane na portalach społecznościowych.
Feralnego sierpniowego dnia w 2016 r. Simon Brown podróżował linią Gatwick Express (obsługiwaną przez przewoźnika Govia Thameslink Railway) z lotniska Gatwick do stacji Victoria Station w Londynie. Na wysokości stacji Wandsworth Common Brytyjczyk wychylił się przez okno i uderzył głową w semafor świetlny. Ponieważ pociąg nie zatrzymywał się na stacji, tylko przez nią przejeżdżał (z prędkością ok. 61 mph), to siła uderzenia była tak duża, że mężczyzna natychmiast stracił przytomność. I choć nie potwierdziły się pierwotne zeznania kilku świadków, że Brytyjczyk dosłownie stracił na skutek uderzenia głowę, to i tak doznał on tak poważnych obrażeń, że ratownikom nie udało się go już uratować.
Simon Brown niejednokrotnie wykazywał się brawurą podczas jazdy pociągami, ale, jak się okazuje, karą za jego nieodpowiedzialne zachowanie i tak poniesie przewoźnik kolejowy. Jak bowiem ustaliła prokuratura, Govia Thameslink Railway niedostatecznie ostrzegł pasażerów o konsekwencjach wychylania się przez okno w trakcie jazdy. Na drzwiach wejściowych do przedziału była co prawda nalepka informująca o zakazie wystawiania głowy przez okno, ale była ona słabo widoczna, ponieważ zakrywały ją (przynajmniej częściowo) inne nalepki.
Nowy dyrektor spółki Govia Thameslink Railway, Patrick Verwe, przyznał przed sądem, że firma dopuściła się pewnych zaniedbań w zakresie bezpieczeństwa i zgodził się na wymierzenie kary. Prokurator zażądał zapłacenia grzywny w wysokości £1,1 mln, ale reprezentujący GTR prawnik James Maxwell-Scott wystąpił o łagodne potraktowanie firmy, która w tym roku najprawdopodobniej nie odnotuje zysku. Wyrok w tej sprawie zapadnie już wkrótce.