Po spotkaniu z przedstawicielami rządu Borisa Johnsona unijni dyplomaci nie mają wątpliwości, że Londyn nie chce renegocjować umowy Theresy May – nowy premier chce twardego Brexitu.
Boris Johnson nie ma zamiaru renegocjować umowy wyjścia Wielkiej Brytanii ze struktur unijnych. Pomimo tego, że obecny szef brytyjskiego rządu podczas swojej kampanii zapewniał, że będzie chciał zmienić ustalenia Theresy May z Brukselą, to w istocie bezumowny Brexit jest "głównym scenariuszem" realizowanym przez polityków jego gabinetu. Unijni dyplomaci wysokiej rangi spotkali się z przedstawicielami brytyjskiego rządu i jak czytamy na łamach "The Guardian" niechęć do jakiegokolwiek kompromisu w kwestii porozumienia ze strony Londynu była oczywista dla wszystkich uczestników.
GORĄCY TEMAT: Partia Pracy chce jesienią zablokować "twardy" Brexit – ale w jaki sposób?
"To jasne, że Wielka Brytania nie ma innego planu" – komentował dla brytyjskich mediów brukselski dyplomata po rozmowie z Davidem Frostem, nowym głównym doradcą rządu. "Oni nie mają zamiaru prowadzić negocjacji, bo to wymagałoby planu. Obecnie głównym scenariuszem rządu Wielkiej Brytanii jest brak porozumienia" – uzupełniał.
Według relacji gabinet BoJo miał postawić sprawę jasno – albo z umowy zostanie usunięty zapis o back-stopie, albo UK decyduje się na "twardy" Brexit. Nowy premier nie ma zamiaru zostawiać jakiejkolwiek przestrzeni na zbudowanie kompromisu, który zadowoliłby, zarówno Londyn, jak i Brukselę. Premier Johnson miał określić mechanizm zapobiegający powstaniu twardej granicy w Irlandii i jednocześnie wiążący UK z wspólnym unijnym rynkiem "niedemokratycznym rozwiązaniem".
Brak przedstawienia przez Wielką Brytanię konstruktywnej propozycji na rozwiązanie obecnego impasu okazał się bardzo znaczący dla urzędników UE, którzy rozmawiali z dziennikarzami "Guardiana". "Nawet jeśli UE zrezygnuje z back-stopu to nie ma żadnej alternatywy w jego miejsce" – konkludował brukselski dyplomata.
Nie zaplanowano dalszych rozmów na linii UK-UE, a z Westminsteru co i ruszą płyną kolejne informacje o przygotowaniach do opuszczenia Wspólnoty bez umowy. Wydaje się, że dość znaczącym ruchem rządu jest przeznaczone dodatkowych pieniędzy – 2,1 miliarda funtów – na taką ewentualność. Boris Johnson zarezerwował na "no deal" dwa razy więcej pieniędzy niż gabinet Theresy May.