Podróże i turystyka

Wielki Michael Jordan. Jak zaczynał?

Michael Jeffrey Jordan urodził się 17 lutego 1963 r. na nowojorskim Brooklynie. Jego ojciec pracował w elektrowni, mama natomiast ‒ w banku. Jako młody chłopak raczej unikał koszykówki, grał głównie w baseball. Skąd ta niechęć? Spowodowana była przez brata, który notorycznie ogrywał młodego Michaela na boisku wybudowanym za domem. Jego nastawienie do tego sportu zmieniło się dopiero, gdy został przyjęty do szkoły w North Carolina. I od tego wszystko się zaczęło…

Wielki Michael Jordan. Jak zaczynał?

CLEVELAND, OH – APRIL 14: Chicago Bulls guard Michael Jordan makes a jump shot in the second period of Chicago’s 14 April game against the Cleveland Cavaliers at Gund Arena in Cleveland, Ohio. Jordan led the Bulls to their 69th win by scoring 32 points to help Chicago beat Cleveland 98-72. AFP PHOTO/Kimberly BARTH (Photo […]

Początek kariery

Doprowadził swoja drużynę NCAA do mistrzostwa, oddając ostatni decydujący rzut w finale. Został wybrany zawodnikiem roku w 1983 i 1984. Był jednak cichym i chudym strzelającym obrońcą, dlatego nie wzbudził wielkiego zainteresowania i został wybrany dopiero w trzecim drafcie przez podupadający wtedy klub Chicago Bulls. Tam jednak Michael od razu zabłysnął, doprowadził swój nowy zespół do fazy playoff z wynikiem 38:44. Niestety, nie była to bajka, a prawdziwe życie, tak więc ekipa z Chicago przegrała już w pierwszej rundzie z Millwaukee Bucks. Samemu Jordanowi poszło dużo lepiej. Zaliczył w tamtym sezonie średnią 28,2 punktu, a nawet został nominowany do gry w drużynie All-Star po zdobyciu 7 punktów w ciągu 22 minut. Za te osiągnięcia został wyróżniony nagrodą Rookie of The Year. Nowy sezon miał być dla niego jeszcze lepszy. 12 października w meczu z Detroit Pistons sam zdobył 49 punkty w grze i poprowadził drużynę do kolejnego zwycięstwa. Niestety, pech chciał, że Jordan doznał kontuzji. Złamał kość w stopie, przez co nie mógł wystąpić w następnych 64 meczach. Była to jedyna dłuższa pauza w jego karierze. Oczywiście jego upór nie pozwolił mu spokojnie wypoczywać. Pojawił się na boisku dużo wcześniej, niż zalecali mu klubowi lekarze. W tym sezonie Bulls także zakwalifikowali się do playoff i znów zabrakło doświadczenia i motywacji. Drużyna Boston Celtics zmiotła byków z parkietu. W czasie tych meczów Jordan dwoił się i troił. W jednym ze spotkań niemal samodzielnie przedłużył spotkanie o dwie dogrywki i zdobył aż 63 punkty. Larry Bird, ówczesna gwiazda koszykówki z Bostonu, powiedział wtedy po meczu: „To Pan Bóg przebrany za Michaela Jordana”.

Czas na rewanż

Następny sezon Mike rozpoczął z chęcią rewanżu po przegranej. To był jego czas. Został okrzyknięty pierwszym graczem, któremu udało się zdobyć ponad 200 przechwytów i 100 bloków w jednym sezonie. Zagrał w All-Star Game, gdzie wygrał przy okazji turniej wsadów. Został wybrany do pierwszego zespołu All-NBA. Jako pierwszy gracz od czasów Wilta Chamberlaina zdobył ponad 3000 punktów w sezonie zasadniczym. Lecz, niestety, tak samo jak rok przedtem jego drużyna przegrała gładko w 3 meczach z Boston Celtics. Wszystko miało się zmienić latem 1987 r., kiedy do składu Chicago Bulls dotarli Scottie Pippen i Horace Grant. W tym sezonie Bulls odnieśli 50 zwycięstw, a Jordan zdobywał coraz więcej nagród. Został MVP ligi, zawodnikiem defensywnym roku, zaliczono go do pierwszego składu All-NBA i kolejny raz zwyciężył turniej wsadów. Bulls wreszcie przeszli, przeklętą ich zdaniem, pierwszą rundę playoff, pokonując w niej Cavs 3:2. Niestety radość trwała dość krótko, bo już w drugiej fazie zostali wyeliminowani przez Detroit Pistons, przegrywając 4:1. Po zakończeniu sezonu do NY Knicks został sprzedany Charles Oakley, bardzo dobry przyjaciel Michaela. Charles i Mike byli tak zgrani, że Jordan nie mógł pogodzić się z nieoczekiwaną zmianą w drużynie. Mocno odbiła się ona na stylu gry zespołu i dyspozycji numeru 23. Z drobnymi problemami Chicago Bulls zakwalifikowali się do playoff, gdzie znów czekali na nich Cleveland Cavs. Cavs byli uważani za zdecydowanych faworytów tych spotkań. Lecz Chicago zwyciężyło w 5 meczach. W ostatnim, decydującym, przy wyniku 100:99 dla Cavs Jordan rzucił w ostatniej chwili prosto do kosza. Niektórzy właśnie ten rzut uważają za początek Bulls jako mistrzów. W drugiej rundzie zwyciężyli w sześciu zaciekłych meczach z New York Knicks, którzy za te upokorzenia próbują zrewanżować się po dziś dzień, przez co zalicza się ich do najbardziej zaciekłych przeciwników byków. Niestety, drużyna Michaela Jordana przegrała konfrontację z Detroit w finałach konferencji 4:2.

Rządy żelaznego Phila

W nowym sezonie 1989‒1990 do drużyny przystąpił Phil Jackson. Był to trener, który tak zżył się z Michaelem, że gdy zrezygnował z prowadzenia zespołu, Michael odszedł razem z nim. Byki zakończyły ten sezon z wynikiem 55:27, a Michael ‒ z następną porcją wyróżnień. W playoff Chicago znowu przegrali w finałach z Detroit. „Air”, jak nazywali Jordana koledzy i dziennikarze, zaliczał wtedy średnio 36,7 punktów na mecz. Do następnego sezonu Michael przygotowywał się zawzięcie przez całe wakacje. Bulls byli w tym sezonie prawie nie do pokonania i zaliczyli 61 wygranych w sezonie zasadniczym. Jordan jak zwykle zakwalifikował się do All-Star i zdobył w nim MVP. Kolejny raz z rzędu został też zaliczony do pierwszego składu ligi i do pierwszego składu defensywnego ligi. Bulls wkroczyli do playoff jak burza. Bez problemu pokonali New York Knicks i Philadelphię, w finałach konferencji znowu spotkali się z Detroit. Lecz tym razem to Chicago miało przewagę. Chłopcy zmietli Detroit w czterech meczach, przez co kapitan drużyny, Isiah Thomas, tak się zdenerwował na Bulls, że nie był w stanie nawet pogratulować im awansu do finałów NBA. Tam na Chicago czekali już LA Lakers. Drużyna Jordana przegrała co prawda pierwszy mecz, lecz bez problemu wygrała cztery następnie i zdobyła tym samym swój pierwszy tytuł mistrza NBA. Mike był tak wzruszony, że nie chciał oddać trofeum, trzymając je w rękach i płacząc. Wiedział, że ten mistrzowski tytuł to między innymi jego zasługa. Tę samą sytuację udało się zespołowi powtórzyć w kolejnym sezonie.

Kłopoty Michaela

W nowym sezonie drużynie z Chicago nie szło już tak dobrze. Wygrała tylko 57 gier i niektórzy zaczęli powątpiewać, czy sięgnie po swój kolejny mistrzowski tytuł. Bulls bez problemu przeszli jednak do finałów po wygranej kolejno z: Atlantą, Cleveland i zespołem New York. W mistrzostwach zmierzyli się z Phoenix Suns. Seria szła gładko, lecz w ostatnim meczu, gdy Chicago przegrywało, o zwycięstwie swojej drużyny nie zadecydował już Michael, lecz jego kolega, John Paxson, który rzucił w ostatniej chwili za trzy punkty. Tak więc Chicago miało już na koncie trzy tytuły. Michael wyrównał rekord Wilta Chamberlaina, który siedem razy z rzędu został królem strzelców. I zanosiło się na to, że Jordan zdobędzie kolejne tytuły króla i mistrza NBA, gdyby nie przeszkodziła w tym pewna rzecz…

W połowie lata 1993 r. przy lokalnej drodze w stanie North Carolina w samochodzie znaleziono martwe ciało zamordowanego Jamesa Jordana, ojca Michaela. Oczy całego świata zwróciły się na zdruzgotanego syna. W październiku tego roku Jordan zwołał konferencję prasową, podczas której ogłosił coś, czego nikt w koszykarskim świecie nie chciałby usłyszeć. Oświadczył bowiem, że odchodzi z drużyny. W wieku 30 lat opuścił Chicago Bulls i NBA. Dodał, że robi to jako zwycięzca z trzema mistrzowskimi pierścieniami na palcach.

Czas na baseball

Michael postanowił grać w drużynie baseballowej, chciał spełnić tym samym marzenia z dzieciństwa. Grał w Birmingham Barons. Nie był zbyt dobrym zawodnikiem ‒ trafiał w piłkę tylko 22 proc. z rzutów. Ale trybuny podczas jego meczów były wypełnione po brzegi. Każdy chciał zobaczyć Jordana w nowym stroju i w nowej grze. A co działo się w tym czasie z Chicago? Starali się z całych sił dostać do finałów NBA z nowymi zawodnikami, takimi jak Toni Kukoc, Ron Harper i Bill Wenington. Jordan wiedział, że jego drużynie nie powodzi się zbyt dobrze. Zaczął coraz częściej przychodzić na treningi Bulls; od razu pojawiła się plotka o planowanym powrocie Michaela. Pewnego dnia na konferencji prasowej Jordan powiedział tylko dwa słowa: „I’m back”. To wystarczyło. Na nowo zaczęły zapełniać się trybuny w Chicago Stadium. Michael miał bardzo mało czasu, aby przygotować się dostatecznie do gry. Pozostało mu tylko 17 rozgrywek sezonu zasadniczego. W swoim pierwszym meczu przeciwko Indiana Pacers zdobył 19 punktów, ale to nie wystarczyło, bo Bulls przegrali. Mimo tego Chicago w ostatniej chwili zdołało dostać się do playoff. Tam Byki zmierzyły się z Charlotte Hornets i wygrali z nimi w czterech meczach. W drugiej rundzie ich przeciwnikami byli silni Orlando Magic z Shaquillem O’Nealem na czele. Chicago nie dało im niestety rady, mimo że sam Michael zdobywał ponad 30 punktów w każdym meczu. „Air” ćwiczył całe lato, by odegrać się na Orlando. Nie mógł znieść goryczy tej porażki.

Przyjście Rodmana

Jerry Krause postanowił zatrudnić najbardziej kontrowersyjnego gracza NBA – Denissa Rodmana. Bulls, posiadając takich zawodników, jak Dennis Rodman, Michael Jordan, Scottie Pippen i Toni Kukoc, mogli być pewni, że sięgną po kolejny tytuł. Drużyna wygrała 72 mecze w sezonie, co dało jej najlepszy wynik w całej historii NBA. Całe playoff przeszli gładko, by spotkać się w finałach z Seattle. Michael nawet nie myślał o porażce, Bulls wyeliminowali Seattle w sześciu grach i odzyskali tytuł najlepszej drużyny NBA. Od razu posypały się nagrody. Jordan został MVP sezonu zasadniczego, All-Star i playoff. Przedtem zdarzyło się to tylko jednemu koszykarzowi. Phil Jackson został trenerem roku, Toni Kukoc ‒ najlepszym szóstym w lidze, Rodman po raz piąty został najlepiej zbierającym koszykarzem; Jordana, Rodmana i Pippena zaś w trójkę wybrano do najlepszej piątki obrońców w NBA. Michael za nowy sezon zażądał 30 mln dolarów, co stanowiło niewyobrażalną kwotę. Bulls zaczęli nowy sezon po wygraniu 12 meczów z rzędu. Podczas jednego z nich Chuck Daly, dawny trener Bulls, obecnie komentator spotkań Chicago, powiedział z niedowierzaniem: „Ale przecież nawet Bulls muszą kiedyś przegrać”. Wykrakał. Ponieśli porażkę z Utah Jazz, i to dwa razy z rzędu. To dzięki tym przegranym Chicago zdołało uświadomić sobie, jak silni są Jazz.

Koniec pewnej ery

W nowym sezonie byki do fazy playoff weszły niczym burza i nawet nie wiadomo kiedy trafili do finałowej gry z Utah. Tym razem to podopieczni Phila Jacksona byli górą, pokonując przeciwnika w sześciu meczach i zdobywając tym samym już piąty tytuł mistrza NBA. Jordan był boski. Zwłaszcza że w piątej grze finałowej złapał go wirus i wydawało się, że nie da rady nawet wyjść na boisko ‒ cały dzień wymiotował i miał 38 stopni gorączki. Po tym sezonie nikt nie wiedział, czy Michael jeszcze wróci, wszystko zależało od Phila Jacksona, który miał zamiar odejść z klubu. Lecz chłopaki z Bulls postanowili zebrać się kolejny raz po mistrzostwo. Było widać, że „Air” jest już zmęczony grą w NBA. Bulls mieli problemy ze Scottiem Pippenem, który nie chciał już grać dla Chicago, co spowodowało ich słaby start. Michael także zaczął słabiej. Na początku sezonu nie prowadził w średniej punktowej, lecz niedługo potem znów udało mu się odzyskać prowadzenie. Wystąpił po raz kolejny w meczu All-Star, w którym pochwalano go za grę przeciwko najmłodszej gwieździe NBA, Kobiemu Bryantowi. MJ bez problemu go ograł, za co nagrodzono go MVP. Pod koniec sezonu został wybrany też MVP sezonu zasadniczego, po raz kolejny z rzędu został najlepszym strzelcem, wybrano go do pierwszego składu All-NBA i pierwszego defensywnego składu ligi. Zakończył sezon z średnią 28,7 punktów na mecz. Niestety, jego drużyna przegrała w sezonie 20 gier ‒ tyle, ile ich przeciwnicy, Utah Jazz. Tak samo w playoff mieli już więcej problemów: przez pierwsze rundy przeszli co prawda gładko, lecz ścierając się z Indiana Pacers w finałach konferencji, potrzebowali aż 7 gier, aby ich wyeliminować z rozgrywek. W finale spotkali się znów z Utah i ponownie wygrali z nimi w sześciu grach. W piątym meczu bardzo dobrze spisał się Toni Kukoc, który praktycznie sam z Michaelem próbował ratować sytuację. Niestety Bulls wtedy przegrali. Ale zwyciężyli w szóstym meczu ‒ zadecydował o tym Michael, który, oddając swój ostatni rzut na parkiecie NBA, doprowadził do zwycięstwa Chicago 87:86. Przez następne miesiące wszyscy zastanawiali się, czy Jordan wróci jeszcze na boisko. Jego trener, Phil Jackson, postanowił odejść, a „Air” powiedział przecież, że jeśli zrobi to Jackson, drużynę opuści także on. Ostatecznie zdecydował się na to dopiero, gdy okazało się, że liga dalej będzie istnieć.

Rafał Kawecki

New Image

author-avatar

Przeczytaj również

Arcybiskup Canterbury skrytykował Child Benefit. Uznał limit świadczeń na dwoje dzieci za okrutnyArcybiskup Canterbury skrytykował Child Benefit. Uznał limit świadczeń na dwoje dzieci za okrutnyBritish Gas zapłaci rachunki za energię tysiącom klientówBritish Gas zapłaci rachunki za energię tysiącom klientówOfgem rozważa korzystną dla konsumentów zmianę przepisówOfgem rozważa korzystną dla konsumentów zmianę przepisówSzkoły nasyłają na rodziców policję. Za absencję dzieci na lekcjachSzkoły nasyłają na rodziców policję. Za absencję dzieci na lekcjachJak założyć firmę w Holandii?Jak założyć firmę w Holandii?Duże lotnisko stanęło na kilka godzin. Do pasa przykleili się aktywiści klimatyczniDuże lotnisko stanęło na kilka godzin. Do pasa przykleili się aktywiści klimatyczni
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj